Rzecznik ZUS Rzecznik ZUS
52
BLOG

Kieszenie cieknące emeryturami

Rzecznik ZUS Rzecznik ZUS Gospodarka Obserwuj notkę 4

Połowa Polaków przebadanych przez GfK Polonia na zlecenie „Rzeczpospolitej” uważa, że powinny istnieć wyjątki w zasadach emerytalnych dla niektórych grup zawodowych. Oznacza to, że większa część społeczeństwa zgadza się, aby część pracujących pobierała ze wspólnej kasy więcej niż reszta. Dowodzi to, że Polacy nie rozumieją mechanizmów finansowania systemu emerytalnego i nie widzą żadnego związku pomiędzy składkami wpłacanymi do ZUS, a wypłacanymi przezeń świadczeniami. 

Istnienie przywilejów emerytalnych powoduje, że łączna kwota wypłat na emerytury i renty jest prawie dwukrotnie większa, niż łączna kwota wpływów z tytułu składek. Dla ZUS oznacza to konieczność szukania dodatkowych źródeł finansowania wydatków. Już wiadomo, że w 2010 r. łączne dotacje do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych z innych źródeł niż składki (a więc dotacje z budżetu państwa, z Funduszu Rezerwy Demograficznej i z kredytów bankowych) wyniosą blisko 70 mld złotych.
 
Te pieniądze nie giną w jakiejś „czarnej dziurze”, tylko w dużej części trafiają do kieszeni osób uprawnionych do wcześniejszych emerytur, świadczeń kompensacyjnych, zasiłków, dodatków, a więc np. górników, nauczycieli, kolejarzy itd. Trafiają też do kieszeni ponad 80 tys. mężczyzn po 60. którzy przeszli na emerytury na podstawie umożliwiającej im to interpretacji przepisów dokonanej przez Trybunał Konstytucyjny. To nie są jacyś wyimaginowani „oni”. To są nasze matki, ojcowie, żony, mężowie, znajomi. Każdy ma w swoim otoczeniu taką osobę.
 
Zmniejszone wpływy Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (to do niego wpływają składki i z niego wypłacane są świadczenia), są m.in. efektem zmniejszenia składki rentowej z 13 do 6 proc. Dzięki tej decyzji od 2007 r. każdego roku ponad 20 mld złotych zostaje w naszych kieszeniach. Ale trzeba pamiętać, że ta sama decyzja automatycznie zwiększyła niedobór środków w FUS, który dziś musi pokrywać budżet państwa z naszych podatków. A skąd się biorą podatki – wszyscy wiemy. 
 
Głównym celem reformy emerytalnej z 1999 r. było bezpośrednie powiązanie wysokości wpłat do systemu z wysokością otrzymywanego później świadczenia – wedle zasady „tyle dostajesz, ile wpłaciłeś”. Jednak zanim zasada ta w pełni zacznie obowiązywać, na razie żyjemy w okresie przejściowym, w którym ciągle możliwe jest korzystanie z niektórych zasad starego systemu. Czas wreszcie zrozumieć, że zarzuty do ZUS o złym gospodarowaniu środkami na emerytury są w tym kontekście absurdalne. Jeśli ktokolwiek jest winien „wyciekania” pieniędzy z systemu emerytalnego, to tylko my sami, domagając się wypłacania z niego więcej, niż wpłaciliśmy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka